Jestem niezalogowany   zaloguj mnie   /   rekrutacja


Forum - Świat Tajemnic


Nowy temat  |  Spis tematów Nowszy wątek  |  Starszy wątek
Dojenie owieczek przez Kościół Katolicki. Przesądy KK
Ilość wypowiedzi w tej dyskusji: 1637
Poprzednia strona | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | .. | 81 | 82 | Następna strona
oldspirit

24 lutego 2007

Rozpoczęło się to od momentu, w którym podałem opracowania dotyczące przesądów w Kościele Katolickim
http://www.tajne.org/forum/read.php?f=1&t=2186&p=2


Właśnie dostrzegłem, że nie dopowiedziałem Bratu na ostatni post, który w tamtym wątku zamieścił. Czynię to obecnie:
Brat:
Masz w pewnym sensie rację Old. Też mnie to złości jeśli chodzi o Kościół. Z drugiej strony dostrzegam również pozytywne dzieła Kościoła i nie patrze jedynie na "przepych na plebaniach". Mam nadzieję że i Ty czynisz pdobnie.

Żeby to jedynie chodziło o przepych na plebaniach... Ok. - Wypisz proszę to co wg Ciebie pozytywne w Kościele, a ja pozwolę sobie do tego wszystkiego ustosunkować.
Brat:
Kościół to plebanie dopiero na drugim miejscu. Na pierwszym miejscu w kościele są ludzie, a oni nieraz wspanialsi
potrafią być od "pereł" :D ;)

Tiaaa. Tym wspanialsi im więcej na tacę wrzucą. Tym wspanialsi im bardziej nieświadomi, im mniej poinformowani, im bardziej cierpliwi. Wtedy można doić i doić... Jestem ciekaw dlaczego Ty wciąż tkwisz w tej instytucji?

Pozdrawiam
 
wendol

12 lutego 2014

Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. (Mt 23, 27-28)

Tak. To są słowa Jezusa...

Ogólnie brzydzę się księżmi i do domu nie wpuszczę, bo mi go "splugawią" - jakieś brudne moce z nimi łażą i bym musiał później oczyszczać...
Nie mówiąc już o tak drobnym szczególe, jak pieniądze - nie dałbym nawet złamanego grosza, więc co to za interes dla księdza - nie będę go fatygował na próżno.
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

2 kwietnia 2014

http://kobieta.onet.pl/dziecko/male-dziecko/chrzescijanska-szkola-wyrzucila-8-latke-bo-nosila-spodnie-i-grala-w-pilke/ms4x7
A u nas plują na gender - niewielka różnica.
Chodzi o to samo - żeby kobiety nie "podskakiwały" mężczyznom - by patriarchat rządził niepodzielnie, bezwzględnie.
Kto ma największy problem ze zrozumieniem, że kobieta to człowiek i wcale nie gorszy, i że też może rządzić?
- Ano właśnie kościółkowi ludzie, bo przecież Bóg jest mężczyzną, a Jezus nie lubił kobiet, bo by się "zabrudził". Idioci, półmózgi wyprane. Tchórze, prymitywy, chamy. Boją się, że stracą władzę. Dajmy równe prawa i zasady bez względu na płeć, a zobaczymy kto (konkretne osoby) jest w czym lepszy.
Znam kobiety o takim intelekcie i czuciu, że wielu mężczyzn przy nich "wymięka".
"Psychologów" forumowych ostrzegam, że wcale się nie zdenerwowałem :)

To może wrzucę coś z maila, którego do kogoś napisałem...

Że za dużo piszesz, że "baba" jesteś??
To dobrze, że jesteś wrażliwy.
Dobrze, że nie jesteś "typowym facetem".
Masz cechy androgyniczne, jesteś istotą pełną - musisz to zaakceptować i tym się szczycić - to bardzo podoba się kobietom na poziomie - też androgynicznym.
Mężczyźni "niewieścieją", a kobiety stają się bardziej męskie.
Takich ludzi jest coraz więcej - niektórzy nie potrafią się w tym odnaleźć.
Tzn. kobiety są zadowolone z siebie, bo im bycie "mężczyzną" imponuje.
Natomiast mężczyźni mają zafałszowany wzorzec "prawdziwego mężczyzny".
Dodajesz sobie "męskości" "mocnymi" tekstami.
Niektórzy idą dalej i stają się "łobuzami" itp.
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
Teija

2 kwietnia 2014

Juz od zarania dziejow, od tzw Biblii kobieta jest zepchnieta na tor boczny, jesli nie do rowu. Zebro Adama, "przekleta" miesiecznica i inne "meskie" nakazy i zakazy , bo przeciez to nie sa boskie "wynalazki" na podretuszowanie meskosci meskiej :)

"Archetypowy układ Słońce i Księżyc…., mężczyzna i kobieta, król i królowa( nie samodzielnie władająca, lecz żona) są podstawową mantrą astrologiczną… "

A jednak wzajemne uzupelnianie sie ?

http://astrolilith.eu/?p=505

Uwielbiam nosic spodnie, w nich czuje sie komfortowo, luzno i bezpiecznie.....debilizmem sa nakazy i zakazy podyktowane jakakolwiek religia .
 

"Musimy stac sie w naszym zyciu dokladnie tym, czego chcemy doswiadczyc w naszym swiecie...."
wendol

2 kwietnia 2014

Zajrzałem pod ten link i znalazłem tam jakąś kolejną próbę "usystematyzowania" tych spraw :)
Ja podchodzę do tego inaczej - nie dzielę oprócz rodzenia dzieci ról, zachowań, charakteru na typowe dla danej płci :)
Przede wszystkim jesteśmy duszami (jak ktoś ma dobre połączenie ze swoją), a kwestia ciała to sprawa drugorzędna - nie powinna zbytnio wpływać na to, co sobą reprezentujemy jako człowiek - powinno brzmieć dumnie :)
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
Teija

2 kwietnia 2014

Jesli przede wszystkim jestesmy duszami, ktore jednak przyoblekly sie w plciowy skafander ciala , to taki stan musi chyba czemus sluzyc. Gdyby chodzilo tylko o dusze to pewnie jest mozliwy rozwoj duszy w eterycznej przestrzeni. A jesli to cialo fizyczne z odmiennoscia plciowa ma sluzyc poznaniu, to by znaczylo ze dusza w swym rozwoju tego potrzebuje.

Problem nie jest w roznorodnosci zachowan, charakterow, rol typowych dla plci. Problemem jest akceptacja tych roznorodnosci, charakterow i rol. To dokladnie tak jak bysmy akceptowali jeden kwiat ustalony w barwie, wzroscie, mozliwosci uprawy, budowie , woni i odrzucali roznorodnosc innych kwiatow obok.

Byl czas podzialow na meskosc i zenskosc, slaba plec i silna. Podzial sie ten rozmydla , zmienia , transformuje i nie wiedzac dokad zmierza.

Sama budowa fizyczna mezczyzny i kobiety jest uzupelnieniem, dopasowaniem przynajmniej na planie fizycznym.
Kwestia ciala nie jest drugorzedna, to bardzo wazny aspekt w drodze rozwoju duszy.

O wodzie tyle juz zostalo powiedziane, o jej pamieci a swoje "cialo fizyczne" rowniez posiada i to pod roznymi postaciami....ot roznorodnosc, ktora nikomu nie przeszkadza i kazdy ja akceptuje :)
 

"Musimy stac sie w naszym zyciu dokladnie tym, czego chcemy doswiadczyc w naszym swiecie...."
wendol

3 kwietnia 2014

Chyba jednak nie do końca zrozumiałaś, co mam na myśli.

Nie odrzucam płciowości, gdy chodzi o ciało, o wygląd - to bardzo fajne kwestie :)
Jak by co, to muskularne kobiety mi się nie podobają :))
Podnieca mnie to, że "słabe istoty" potrafią być silne pod różnymi względami mimo swojego "niepozornego" wyglądu :)
Uprzedzając dalsze dywagacje co poniektórych tłumaczę, że są zawody, w których taka, a nie inna budowa ciała i związane z tym predyspozycje są wymagane - to trudno przeskoczyć i właściwie po co :)
A jeśli o duszy mowa, to jeśli jesteś "starą duszą", to masz za sobą wiele wcieleń takich i takich, i bogaty bagaż doświadczeń z tym związanych, z których możesz czerpać całymi... garściami, stopami, czy czym tam wolisz :)
Kiedyś miałem do czynienia z kobietą, u której wyczułem między nogami pewien energetyczny "wyrostek" - jak ja się wtedy przestraszyłem... Chciała, żebym jej usiadł na kolanach, a jak to poczułem w sobie (podkreślam, że to był jedynie twór energetyczny), to zacząłem uciekać na czterech, a ona wtedy przytuliła się do mnie od tyłu. Dziewczyna była mocno podniecona, a ja się na nią "wydarłem": "kim ty jesteś?!".
Biedna, nieakceptowana w tym świecie.
Jest bardziej męska niż ja, mimo jej bardzo delikatnego wyglądu.
Musiała udawać "słodką idiotkę", głupią dziewczynkę - nie mogła rozwinąć skrzydeł, a jest cholernie inteligentna i wybitnie spostrzegawcza.
Trudno takim istotom być sobą w tym świecie - muszą się kamuflować, bo nie będą akceptowane.
Są wybitnie rozwinięte pod każdym względem, a muszą obniżać loty i bać się prawdy, że ktoś je "odkryje" - przykre.
Czekamy na wyższe wibracje na tym świecie, by pokazać cały swój potencjał - by innych to nie "raziło" zbytnio.
Można oczywiście się "odciąć" i zadawać się tylko z sobie podobnymi. Z innymi też można, ale z umiarem, bo inaczej "wariują".
Mają cię za jakiegoś "agenta", "kosmitę", "anioła", czy innego "odmieńca", bo cię nie rozumieją.
Tak to jest, jak zbyt rozwinięta dusza tu przychodzi - trudno wejść z ludźmi na zadowalający poziom relacji.
A jak już zauważą, na co cię stać, to chcą żebyś rządził - nie rozumieją, że ja tego nie lubię, że chcę aby ludzie sami sobą mądrze "rządzili".
Szkoda, że do władzy pchają się karierowicze, którym odbija i mają innych za nic - za idiotów, a siebie za wyjątkowo "sprytnych".
http://www.ebaumsworld.com/audio/play/80708063/

Jak ja nie lubię rano wstawać...
Ale przynajmniej pokazałem, co mi na wątrobie leżało.
Niecierpliwię się, że zmiany na lepsze tak wolno postępują, choć przyspiesza to wszystko - mam zamiar jeszcze bardziej to przyspieszać, ale system nie nadąża, bo ma kulę u nogi w postaci "hamulcowych" i pieniądza.
A czy ludzie już dojrzeli do "samostanowienia"?
Zależy którzy - pozostałymi trzeba umiejętnie pokierować ku rozwojowi osobistemu.
Trzeba też eliminować (separować, odsuwać od wpływu na podatnych) najbardziej oporne jednostki - zarówno na górze, jak i na dole.
Sporo pracy jeszcze przed nami, ale jest coraz więcej "pomagierów".
Moje 11-letnie córki piszą książkę, w której główny bohater przechodzi przemianę. Najpierw jest negatywny, przeklina, znęca się nad innymi, by "łobuziaki" czytelnicy się z nim utożsamili, po czym, gdy zaczyna rządzić dociera do niego, jaka to jest odpowiedzialność za losy innych i jakim przykładem powinien być. Do niektórych, bardziej inteligentnych ich rówieśników to dotrze, ale swojej mamie (mojej żonie) nie potrafią pomóc - nawet ja z nią nie wytrzymałem na dłuższą metę - jest wyjątkowo toksyczna.
One są wspaniałe, genialne (to stare dusze), a ona próbuje je upokorzyć i zmieszać z błotem, bo ma kompleksy.
Próbuję jej delikatnie wytłumaczyć, by je lepiej traktowała, doceniała i jednocześnie ją dowartościowuję, ale ona się tłumaczy, że w dzieciństwie sama była źle traktowana i jest i tak lepsza dla nich, niż jej rodzice byli dla niej. Mści się, czy co?
Chyba w tym wcieleniu już nikt jej nie pomoże. Trzeba ją zostawić samej sobie - tym bardziej, że zamieszkała przy ulicy Pustelnickiej.
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

15 kwietnia 2014

"Nieświadomość nie jest grzechem, więc bądźcie nadal głupcami"
- papież Grzegorz Wielki.

"Nieuctwo jest matką prawdziwej pobożności"
- papież Grzegorz I.

"Zobaczcie co bajka o Jezusie dla nas uczyniła"
- papież Leon X.

"Każda religia jest dobra, ale najgłupsza jest najlepsza"
- papież Aleksander VI.
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
yohanna22

21 kwietnia 2014

specjalnie dla was. Jak swietowaliscie.
http://natemat.pl/99285,wielkanoc-weekend-jak-kazdy-wywiad-z-janem-sowa


Wczoraj z mezem rozmawialismy o jajkach. Ja ugotowalam normalne jaja, a on kupil czekoladowe kroliki zamiast jajek. No i on stwierdzil ze w biednych katolickich krajach na wielkanoc byly normalne prwdziwe jajka, a w bogatych krajach czekoladowe bo ludzie mieli pieniadze zeby sobie zafundowac.
 
wendol

22 kwietnia 2014

Ja świętowałem tradycyjnie - były jajka, jaja, czekoladowe króliki i... pigwówka - przepyszna wódeczka :)
Najedliśmy się, napiliśmy, z wiatrówki na podwórku z dziećmi strzelaliśmy, a później komuś nerwy puściły, bo za mocno chciał mnie ukochać... Coś tam powiedziałem - prawdę jak zwykle bez owijania w bawełnę, co się nie spodobało, więc chcieli mnie zlinczować...
Ogólnie bardzo wesoło było, tylko niektórzy się zbłaźnili :)
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
tajne.tarot-marsylski.pl
-

 
yohanna22

22 kwietnia 2014

Czyli tez raczej tradycyjnie z jajkiem itp. I rodzinnie:)
 
wendol

23 kwietnia 2014

http://innemedium.pl/wideo/policja-nakazala-jezusowi-zstapic-krzyza
"Zrobiłem to, aby było jasne, że Wielkanoc to nie jest czas darów od królików. To było kolejne przypomnienie, że Chrystus cierpiał za nas, za nasze grzechy" - tłumaczy aktor odgrywający Chrystusa.

Gdyby nawet były jakieś "grzechy" do "odcierpienia", to czyjaś ofiara nie załatwia sprawy - to tak nie działa.
Istnieje jedynie kwestia wybaczenia przez poszkodowanego tego, co mu ktoś uczynił. Choć to też nie załatwia całkowicie sprawy - jeszcze winowajca musi wybaczyć sam sobie :)

Natomiast co do Jezusa, to facet podjął się trudnego zadania - mówił prawdę, co nawet w dzisiejszych czasach przez wielu nie jest mile widziane. Najbardziej podpadł systemowi - Rzymianom i Faryzeuszom. Kościołowi też by obecnie podpadł :)
Pobyt na Ziemi tym bardziej był dla niego bolesny, że był wrażliwy na krzywdę ludzką i uduchowiony, a wokół mnóstwo przemocy i innego zła było.
Ja też obserwuję mnóstwo zła wokół - ludzi, którzy nie liczą się ze zdaniem innych i próbują narzucać swoją wolę, naciskać, zmuszać...

Skoro ta wypowiedź zaczęła się od "walorów artystycznych", to ja też przedstawię "swoje dzieło" :)
Pewnego razu jadąc autobusem zaobserwowałem przy drodze krzyż z figurką Jezusa, a na przeciwko billboard, na którym rozkraczona Pani reklamowała jakieś ciuszki.
Nie wytrzymałem - musiałem to "uwiecznić" :)
Zrobiłem zdjęcie, które zatytułowałem "Dosyć cierpienia - będzie dobrze" :)
Jak je robiłem (ciężko było dobrać przysłonę, bo krzyż był na słońcu, billboard zacieniony, a Słońce świeciło w obiektyw), to akurat przejechała karetka - fajnie wyszło :)
http://imagizer.imageshack.us/a/img209/2096/sa4000505bb.jpg
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

27 kwietnia 2014

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/prezydent-bronislaw-komorowski-o-relacji-kosciol-panstwo/070b3
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
nicze

1 maja 2014

http://www.youtube.com/watch?v=-1bDd-pceF4

http://www.youtube.com/watch?v=9a8Z0upL6Vw


http://www.youtube.com/watch?v=2P-ujq-ZC2E

http://www.youtube.com/watch?v=HkFn7fKI7TQ


79277:

ogólnie biorąc do całości zdania kolegi
problem tej rzeczywistości polega na tym że tu panuje wszech powszechne
kłamstwo odmieniane na tysiące sposobów
stąd powiedzenie prawdy raz jest już samo w sobie kłopotliwe
a już powtarzanie tejże po raz któryś zakrawa na pomieszanie pod powałą i delegowanie do miejsca myślących inaczej.
Stąd nie bardzo mi się chce po raz wtóry powtarzać pewne prawdy
i czasami usiłuję ubrać to w inne słowa
niż poprzednio powiedziałem
i to trochę trudno się czyta.
Powiedzenie, przypomnienie prawdy co i rusz niewiele zmienia bo ludzie przyzwyczaili się do tego co jest
i są oburzeni jak im się coś co i rusz wytknie.
Na drobny przykład
koło tematu choć mógłbym napisać mocniej o problemie
pozostawania w jednej wizji rzeczywistości a nie posuwania się do przodu w e wnioskach wszelakich.
Ja lubię wyciągać wnioski i opierać się już to co zrozumiałem
i to na czym opierają się inni traktować już jako nie akceptowalne.
Załóżmy jest taki mechanizm który zaprezentował kolega,
on jest naturalny tak wychodzi, postępowanie inne jest kłopotliwe.

Darek nie chce być postrzegany jako nie kompetentny
bo praca jego wymaga takiej pozy
człowiek jest tylko człowiekiem i nie może mieć wiedzy absolutnej.
Ale ponieważ świat jest światem pozoru lub robienia lepszej miny do cienkiej gry to ktoś kto w dużym zespole przyznaje się do tego że wie iż nic nie wie to taki byłby na dole zespołu i każdy by nim "drygował".
Akurat tu odnoszę się do wzięcia w obronę drugiego kolegi
który chyba nie miał "ale" że ja czasem lubię jak coś jest opisane prawidłowym słownictwem
bo mnie nie stać nie kompetencję
nieprzyznawanie się do tego że coś można było zrobić inaczej bo nie było napisane celnie
po prostu psuje możliwość poprawy tego.
Obrona polegała na chronieniu kolegi "prawa do nieomylności"
tak tylko to nie bardzo jest prawo
to pozostawanie swoim świecie, i alienacja tegoż.

Myślę że jesteś zbyt porywczy i w takim działaniu nie zawsze przemyślisz skutki swoich działań.

Ale czy na to można coś poradzić
ograniczanie siebie w działaniu spontanicznym jest kłopotliwe samo w sobie
i może bez sensu
warto

może później przemyśleć czy gdyby reakcja była inna czy skutek byłby inny.

Przy czym właśnie lepiej nie uważać że ta szybka reakcja była jedyna słuszna

Bo chodzi o dystans do świata, świat się nie zawali jak się stanie inaczej niż nam się wydawało by że jest dobrze.

Może dzięki temu twoje reakcje będą bardziej stonowane
może będziesz popełniał inne wybory na swoje reakcje
przez to że twoja reakcja będzie o sekundę zwolniona na pytaniu co będzie jak bym inaczej zareagował

jak kiedyś dawno temu zaznajamiałem się z tematem psychiatrii
to takie wpadanie z jednej skrajności w drugą nazywało się stanem maniakalno-depresyjnym

Nie panowanie nad tym prowadzi istotnie do problemów.
Nikt do końca nie jest zdrowy psychicznie
jest tylko przypadkiem mieszczącym się lub nie w pewnej statystyce
gdzie główne to
czy ktoś bardzo odchyla się od średniej czy mniej.

Jak widzisz największym problemem jest to czy nam samym jest z nami dobrze czy tak sobie.

Można powiedzieć stoisz nad przepaścią a robisz duży krok do przodu
nie umiem opisać tego w słowach
jesteś świetnym materiałem na alkoholika.
Mam kolegę z tym problemem i jego żona po dwudziestu kilku latach pożycia świetnie zna temat i wypunktowała by o co w tym chodzi.
Rzucanie się w skrajności potem rzucanie tego nie kończenie
i alkohol jako pewien stały wyznacznik wartości
jedyny trwały.
Rzucając się od problemu do problemu i z brakiem cierpliwości w osiągnięciu tych też w którym miejscu możesz dojść takiej skrajności
To że byłeś pedantyczny i bardzo zacięty na dojściu do celu
to według tej koleżanki jest wyznacznikiem posiadania psychiki alkoholika.

tak ale chodzi o to aby nawet mając jakąś wadę tą wadą nie rujnować życia najbliższym.
wiedzieć jakie są tego granice i o co chodzi.
Na pewno mam więcej lat od Ciebie i jestem bardziej przemyślany
choć mniej "doświadczony"
nie starałem się gonić za doświadczeniami tylko bardzo przemyśleć te które mi się trafiały.
Tak iż wkurwić Ciebie może to że podzielę włos na czworo a może i osiem po to aby dojść do sedna sprawy
jak ktoś woli proste "prawdy" to takie podejście jest tylko filozofowaniem
bez sensu dla niego.
Wiem że nie chciałeś abym się wypowiedział
ale mogłeś tylko obejrzeć filmiki a nie czytać dalej
filmiki jak najbardziej są na temat
taka jest rzeczywistość i w tę rzeczywistość wpisuje się "nasza"
rzeczywistość dokładnie z całą schedą in statu nascendi.
pozdrawiam
 
79277

2 maja 2014

nicze:

Gdzieś tam wcześniej napisałem, że Cię szanuję... Powyższym tekstem ten szacunek skasowałeś. Długo by pisać...
przesadziłeś koleżko z tym:
nicze:
stanem maniakalno-depresyjnym

nicze:
jesteś świetnym materiałem na alkoholika.

nicze:
To że byłeś pedantyczny i bardzo zacięty na dojściu do celu
to według tej koleżanki jest wyznacznikiem posiadania psychiki alkoholika

Mógłbym odbić piłeczkę:
Mam szwagra. Gość starszy ode mnie- stary kawaler... Żyje tylko dla siebie i psuje powietrze. Nie liczy się z nikim i z niczym, tylko ze swoim "ja chcę", "ja wiem lepiej"...
Napisałeś kiedyś (w którymś tam wątku) do kogoś, że kolega (ja) był zbyt często bity po głowie, to mu odwala (czy jakoś tak- nie chce mi się tego szukać, żeby zacytować).
Otóż ten mój szwagier miał tak: od dnia kiedy się urodził mamusia kręciła się koło niego, podcierała nosek, podcierała tyłeczek. Podnosiła i tuliła gdy się przewrócił, walczyła ze wszystkimi, którzy mu dokuczali. Każde jego wypowiedziane zdanie, każda wykonana czynność była przez nią podsumowywana: "o! jak porządnie to zrobiłeś", "o! jak ładnie"' "o! masz rację", "o! jaki ty jesteś mądry!"', "eeeee! nie słuchaj ich- ty masz rację", "eeeee! oni są głupi- nie zwracaj uwagi". Jak jadł: " smakowało synku?", "może chcesz dokładkę, bo zgłodniejesz zaraz...", "może jednak ci dołożyć?", "na którą godzinę chcesz kolację?"...
Dużo by pisać. Porobiło się tak, że mamusia na każdym kroku chwaliła synusia, a synuś mamusię... Obydwoje wyrobili sobie (przez te wzajemne pochwały manię wyższości. Wszyscy są głupi, tylko oni są mądrzy. Wszyscy się mylą ,nikt nie ma racji oprócz nich. w każdej dziedzinie życia, we wszystkim w ogóle...
Ten szwagier- tak powstaje człowiek, który od urodzenia "ma rację", który "wie więcej", który "wie lepiej", któremu nie zaprzeczysz choćby nie wiem co, bo wtedy się okaże, że jesteś zbyt głupi, żeby cokolwiek zrozumieć... Jak mu się przeciwstawisz, to w najlepszym przypadku będzie Cię unikał, nie będzie się odzywał, będzie rozmawiał tylko z mamusią- bo ona przyzna mu przecież "zasłużoną" rację... W gorszym przypaku będzie Cię oskarżał o różne "Twoje dolegliwości", brak wiedzy, zbyt młody wiek (żeby zrozumieć), a nawet o choroby psychiczne! Bo przecież jak on śmie myśleć inaczej niż ja!? Jak on ma czelność się buntować, przeciwstawiać! Przecież to ja mam rację. To ja przecież jestem mądrzejszy!

Wtrącę coś- przypomniał mi się polski film: "Dzień świra", jak główny bohater oglądał telewizję i tam przemawiał jakiś polityk:
"(...) nasza jest tylko racja.... i to jest święta racja... Nawet jeśli twoja racja jest twojsza, to moja racja jest mojsza, niż twojsza!!!!! (...)"

Ten mój szwagier ma teraz dobrze ponad czterdziestkę. Rano wyrusza do pracy, a mamusia (kobieta po dwóch rakach, wielu operacjach...) w środku zimy wyskakuje spod kołdry i zapierdziela, żeby synkowi otworzyć bramę, żeby nie musiał wysiadać z samochodu. Może martwi się, żeby synek się nie zaziębił, ale nie do końca (chociaż to też). Co innego ona- schorowana baba- spod kołdry na mróz...
Zapytałem ją kiedyś po co to robi.. Odpowiedź: bo korki są i nie ma czasu. Jeszcze się spóźni do pracy, to mu otwieram, żeby nie tracił czasu... (aaaaaaaaaaaaaa!!!!!!) Odpowiedziałem jej: to niech wyjeżdża o 30 sekund wcześniej, bo tylko tyle zajmuje: wysiąść z samochodu, otworzyć bramę i wsiąść z powrotem... i dojechać bez zamykania bramy za sobą- bo tak to zwykle się odbywa... Ona mi na to: ale to musiałby wcześniej wstać. Nie wyśpi się...

Qrwa, ja pierdole! Takich bym wieszał!

To są tak zwane maminsynki, co myślą tylko o własnej dupie, mają manię wyższości i nie mają zamiaru nic robić poza dogadzaniem samemu sobie i oskarżaniem tych głupich o całe zło tego świata. A starymi kawalerami wolą zostać bo to silniejsze od normalnych naturalnych popędów... Po co mu żona, dzieci... Toż to same problemy! Znajdźcie normalną kobietę, która będzie tak obsługiwać tych starych byków tak samo jak mamusia. Czy tak zła kobieta (czytaj żona) będzie mu tak właziła w dupę jak mamusia?

Z moich doświadczeń: nicze to właśnie Twoja charakterystyka. Jesteś właśnie takim synusiem, urodzonym z racją i nigdy nie zgodzisz się z kimś kto myśli inaczej niż TY. Wolisz mu zarzucić to, że nie przemyślał wszystkiego, że jest za głupi.
Kto na tym forum ma czelność mierzyć się z intelektem niczego!!!??? Bezczelne głąby!
nicze:
Na pewno mam więcej lat od Ciebie i jestem bardziej przemyślany

Nie sądzę byś był w ogóle przemyślany, człowieku...


nicze:
podzielę włos na czworo a może i osiem po to aby dojść do sedna sprawy

dziel go sobie nawet na 32, 64 czy 128- jebie mnie to, ale nie wciskaj mi, że masz rację, bo Ty przecież jesteś wielki nicze... I wiesz lepiej, bo jesteś starszy. Przypomnij sobie tylko te pierdoły, którymi wszystkich chciałeś przekonać o jakimś panu Mariuszu, który twierdzi że ziemia jest wklęsła, a nie kulista i jak głupio próbowałeś wszystkich przekonać, że warto to rozważać. W takiej sytuacji teleskopy jakimi dysponuje ludzkość oglądałaby nie syriuszaB tylko... chińczyków na drugiej "pół-wlęsło-kuli".
Szkoda pisania na negację tych Twoich idiotyzmów co do których masz przecież rację bo jesteś mądrzejszy, starszy, bo jesteś "nicze".

Nie zamierzałem czytać tych Twoich wypocin, bo przeczytałem pierwszą linijkę (nie powiem: zdanie, bo w Twych mądrych wypowiedziach nie ma zdań) i od razu przewinąłem na koniec. Rzuciło mi się w oczy:
nicze:
Wiem że nie chciałeś abym się wypowiedział
ale mogłeś tylko obejrzeć filmiki a nie czytać dalej

... i mnie zainteresowało...
Filmików nie oglądałem i raczej nie zamierzam.
Szkoda tylko, że nie ma dopisku (jak zwykle): "po rosyjsku. nie wszystko zrozumiałem, ale dobrze facet mówi". Jak można tak stwierdzić nie rozumiejąc treści!!! Jeszcze jeden dowód na Twoją "wyższość": nie przyznam otwarcie, że nie rozumiem. Przecież jestem zbyt mądry, żeby nie rozumieć..."

Alkoholikiem nie byłem nie jestem i nie zamierzam nim zostać- mimo, że pasuję do schematu Twojej "uprzedzonej" do pewnych zachowań koleżanki. Pedantyzm? To, że lubię jak coś jest zrobione solidnie? Że nie lubię chińszczyzny? Wolę kupić buty za 300 zł bo takie mi zwykle na 3 lata wystarczają, a po tym czasie jeszcze w nich w robocie biegam jakiś czas. Miałem ostatnio buty "Puma" przez 4 lata (3 lata do normalnego użytku i rok na budowie). Jak kupiłem buty za 60 zł to po miesiącu były do wywalenia (nie wymienię marki). To nie pedanteria, tylko praktyka. Lubię dobrą jakość, bo to się opłaca. To jest ekonomiczne, a nie pedantyczne.
No chyba, że mi mamusia kupi- wtedy mógłbym się skusić.
nicze:
chodzi o to aby nawet mając jakąś wadę tą wadą nie rujnować życia najbliższym

Tutaj mi jakąś patologię przypisujesz totalną... Jakbyś mnie znał osobiście (moją przeszłość, jak wyglądało moje życie), to może pozwoliłbym Ci się wypowiedzieć na mój temat, panie idealny. W dupie byłeś, gówno widziałeś, nic nie wiesz... Ale wykrzykujesz swoje opinie na całe gardło. Oceniasz bez jakiejkolwiek próby wczucia się w czyjąś sytuację.
Wiem, że to co napisałeś, wydedukowałeś z moich wypowiedzi- z jakichś słów wyrwanych z kontekstu... Ale nie wiesz co mnie skłania by myśleć o sobie źle i tak siebie opisywać. Nie będę Ci tego tłumaczył, bo taki typ nie znający w ogóle prawdziwego życia- jak Ty- nie zajrzy o co chodzi...
Generalnie: facet to świnia, szuja, cham ,pierdoła... Wszystko co może powodować łzy kobiety to właśnie ten cham! Tak mnie wychowano. Tak mnie wychowała matka- nienawidzę facetów, przez co nienawidzę też samego siebie. I to jedyna odchyłka o jaką możesz mnie posądzić i jaką Ci potwierdzę... Facet to zło tego świata i jak piszę, że moja żona płacze, to nie koniecznie musi być przeze mnie- ja po prostu tak uważam, że to przeze mnie. To najbardziej obiektywna opinia na swój własny temat, jaką mogę teraz wydać...
Wysoki samokrytycyzm to moja natura- tak po prostu, ale Ty koleżko za bardzo "zachwiałeś łódką".

Nicze. Ten właściwy Nicze ( czyli Nietzsche) napisał tak: (nie pamiętam dokładnie, więc zacytuję mniej- więcej)
"kto nie za dobrze o sobie myśli, jest lepszy niż przypuszcza"
Weź to sobie do serca, człowieku i nie noś głowy tak wysoko.
Nie jesteś lepszy od innych... wyobraź sobie...
 
79277

2 maja 2014

:P
 
wendol

2 maja 2014

Moim zdaniem każdy powinien zajmować się przede wszystkim tym, w czym jest dobry.
Każdy ma jakąś "specjalizację".
Nicze jest dobry w tych swoich sprawach technicznych, ale właśnie - dzieli włos na czworo i jakby nie zauważa szerszego kontekstu - aż za bardzo się na tym skupia.
Skupienie i precyzyjny język są bardzo potrzebne w sprawach technicznych, ale jeśli takie sprawy wpływają za bardzo na sposób bycia odnośnie innych aspektów życia, to jak dla mnie takiej osobie brakuje "luzu", jest zbyt poważna - tak ja to widzę.
Warto mieć jakieś hobby (a nawet trzeba) i się w ten sposób realizować, ale poza tym jest jeszcze "życie" :)
Niech wasze zainteresowania nie przesłaniają wam szerszego postrzegania, bo patrzenie na wszystko przez jeden pryzmat bardzo człowieka zubaża.
Nicze moim zdaniem jest za bardzo "techniczny", a za mało "artystyczny".
No cóż - człowiek swojego charakteru nie zmieni. Może uważać (ma do tego prawo) swoje podejście za słuszne, ale nie może uważać za "jedynie słuszne" - trochę tolerancji dla innych, dla ich poglądów powinien zachować, bo inaczej trudno mu będzie współżyć z innymi ludźmi.
Ja np. mogę się z kimś nie zgadzać, ale staram się go zrozumieć - to jest dla mnie najważniejsze i to mi wystarczy. Po prostu chcę wiedzieć dlaczego jest, jaki jest.
Niektórych rzeczy nie jestem w stanie zaakceptować i nie mam zamiaru się zmuszać, by mieć bliższe kontakty z niektórymi ludźmi - to nie byłoby dobre ani dla mnie, ani dla nich, ale muszę, dosłownie muszę ich zrozumieć, bo psychika ludzka bardzo mnie ciekawi :)
Od dziecka dziwiłem się sam sobie i musiałem sam siebie poznać - od tego każdy powinien zacząć, a wtedy bez większych problemów zrozumie innych - dzięki temu życie staje się łatwiejsze :)
Natomiast dziwią mnie osoby, które się nie "zdiagnozowały", a czują się wręcz w obowiązku, by oceniać innych, czepiać się, krytykować...
Szeroko rozumiana "technika" to ważny aspekt życia człowieka, bo zrozumienie tych spraw ułatwia życie w dzisiejszym świecie, ale mamy coraz więcej problemów sami ze sobą, w kontaktach z innymi... Dlaczego? Bo za bardzo skupiamy się na "technice", a za mało na "psychice" - zaniedbaliśmy sprawy... "ducha" :)
Też nie lubię "facetów" - typowych :)
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
yohanna22

2 maja 2014

Musicie sobie poczytac Roger Sperry 'The split brain in man'

Tutaj tez sobie przeczytajcie
http://www.kep.uni.lodz.pl/ewakusidel/index/2008_rola_neuropsychologii_w_nowoczesnym_nauczaniu.pdf
 
wendol

2 maja 2014

Fajne :)
Niektórzy najwyraźniej korzystają w (za) dużym stopniu z jednej półkuli mózgu, podczas gdy druga "leży odłogiem" :)
To może powtórzę jeszcze raz w innej formie - nawet techniki nie zrozumiecie w wystarczającym stopniu, jak będziecie za bardzo techniczni :) Będzie wam brakowało "czucia", "intuicji"...
Czyli trzeba dbać o wszechstronny rozwój - zarówno cech postrzeganych tradycyjnie jako "męskie", jak i "kobiece" :)
Typowy facet musi wszystko sprawdzić, każdą koncepcję, by stwierdzić, że "nie tędy droga" (dobrze, gdy w ogóle wyciąga wnioski :)), natomiast typowa kobieta ma tzw. intuicję i nawet, gdy się na czymś dobrze nie zna, to czuje w co warto wchodzić, a co omijać szerokim łukiem :)
Warto łączyć oba te podejścia, by osiągnąć "złoty środek" :)
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

2 maja 2014

Pisałeś Nicze coś tam wcześniej w stylu, że większość ludzi jest zmanipulowanych jakimiś błędnymi, szkodliwymi ideologiami...
Chwaliłeś się wręcz, że sam jesteś na coś takiego odporny i szukasz czegoś, co jest w opozycji do tych "utartych ścieżek".
Moim zdaniem warto spojrzeć na wszystko obiektywnie i nie wchodzić na siłę w coś innego, tylko dlatego, że jest "oryginalne".
Jak dla mnie zamieniasz jedną ograniczającą ideologię na inną, której trzymasz się do... wyrzygania.
Ja tam wolę czerpać "po trochu" z różnych źródeł, zamiast jak Ty, czy Wrona przyjmować w całości jedną koncepcję, a odrzucać wszystko inne tylko dlatego, że jest "narzucane".
Sam jesteś zwolennikiem "narzucania się" :)
Ja podchodzę do życia w ten sposób, że jak dla mnie każdy może robić i myśleć co chce, pod warunkiem, że nie krzywdzi przy tym innych.
Gardzę ludźmi, którzy próbują narzucać swoją wolę innym, do czegoś ich zmuszać.
Jak się komuś nie podoba styl bycia innej osoby i nie potrafi uszanować jej szeroko rozumianej niezależności, jak wzajemnie sobie nie odpowiadają, nie pasują do siebie, to po co sobie krzywdę robić, zmuszać drugą osobę, by się "zmieniła", by była taka jak lubimy, nękać się wzajemnie? To prowadzi tylko do złych rzeczy. Lepiej poszukać kogoś, kogo cechy nam odpowiadają, są podobne do naszych lub się uzupełniają w pokojowy sposób :)
Jesteś Nicze w pewnych kwestiach podobny do Wrony - już chyba rozumiesz, co mam na myśli?
Wy oczywiście do siebie nie pasujecie, bo ze swym "uporem maniaka" i chęcią narzucania swoich poglądów byście się pozabijali :)
Zarówno Ty, jak i ona jesteście za bardzo "męscy" pod pewnymi względami, ale ona jest przy tym strasznie impulsywna, emocjonalna, natomiast u Ciebie podoba mi się Twój spokój, opanowanie.
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
79277

2 maja 2014

wendol:
Typowy facet musi wszystko sprawdzić, każdą koncepcję, by stwierdzić, że "nie tędy droga" (dobrze, gdy w ogóle wyciąga wnioski :)), natomiast typowa kobieta ma tzw. intuicję i nawet, gdy się na czymś dobrze nie zna, to czuje w co warto wchodzić, a co omijać szerokim łukiem :)

Wierz mi Wendolu- bardzo często tak mam. Wielokrotnie próbowałem nawet czegoś takiego tutaj... W wątku "silnik grawitacyjny". Ktoś przedstawia jakąś koncepcję, a ja odpisuję po prostu: "to nie zadziała". I ja to po prostu wiem. Nawet jakbym był tak świetny w wyrażaniu tego co myślę na piśmie jak Ty, to podejrzewam, że i tak co niektórzy by nie posłuchali. Bo... no właśnie- bo to nie techniczne, bo wiedzą lepiej.
Wiele z tych negowanych przeze mnie rzeczy po prostu przetestowałem dawno temu, wiele najzwyczajniej w świecie wyglądają mi co najmniej naiwnie. I ja to wiem, ale nie mam ochoty tego tłumaczyć. Czasem się nie da. Często spotykałem się z atakiem po takim moim stwierdzeniu- jakbym conajmniej w pysk komuś dał.
Ba- nawet jakbym chciał to wszystko wytłumaczyć dokładnie, to na forum się nie da. Ja potrzebuję kontaktu bezpośredniego- kontaktu werbalnego, kontaktu wzrokowego z rozmówcą, kawałka tablicy i kredy chociażby, żeby na bierząco ilustrować to co mówię i ponad wszystko gestykulacji... Gestykulacja to bardzo uniwersalny i niezwykle łatwy w zrozumieniu język... Czego się nie da powiedzieć, bo brakuje słów, czego się nie da narysować, bo brakuje talentu plastycznego- to bardzo często da się pokazać przy pomocy łapek.
Owszem można zrobić grafikę, animację i wrzucić link... Ale czy to nie za dużo roboty, na udowadnianie cudzego błędnego myślenia? Poza tym nie jestem za dobry w te klocki (informatyka, oprogramowanie cad itp). Może kiedyś się tym zajmę...

Ja (ze swojej strony) zamykam temat. Nie chce mi się dłużej o tym pisać. Poczytam Was.

Poza tym... nie ten wątek chyba, nie?

Pozdrawiam
 
Ilość wypowiedzi w tej dyskusji: 1637
Poprzednia strona | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | .. | 81 | 82 | Następna strona
Nowy temat  |  Spis tematów Nowszy wątek  |  Starszy wątek

Proszę zalogować się aby zabrać głos na forum.
Jeśli nie masz konta, możesz w prosty sposób zarejestrować się.